Kolejna porcja zużytych opakowań nadchodzi co mnie niezmiernie cieszy. Już kilka razy pisałam Wam o moich zapasach, a ostatnio postanowiłam w końcu zrobić w nich porządek. Zdecydowałam, przejrzeć każdy produkt z osobna, sprawdzić termin przydatności i określić, które produkty muszę zużyć w pierwszej kolejności. Z początku było przerażenie, byłam pewna, że znajdę tam sporo przeterminowanych produktów, które będę musiała wyrzucić. I cóż się okazało? O dziwo nie znalazłam, żadnego produktu po terminie. Choć niewątpliwie mam problem z kupowaniem żeli pod prysznic i szamponów - i w tej kwestii mam szlaban na zakupy chyba do końca roku! :) A co udało mi się zużyć w ostatnim czasie i przede wszystkim jak się sprawdziło? Zapraszam dalej.
Seboradin - Czarna rzodkiew lotion do włosów przetłuszczających się, skłonnych do wypadania. Gdy dostałam ten produkt, było go niewiele około 1/4 opakowania i wspominałam o nim w poście TUTAJ. Podtrzymuje wszystko co tam o nim pisałam. Mam w tej chwili drugą buteleczkę i na pewno niedługo pokażę Wam jakie dał rezultaty w kwestii wypadania moich włosów.
BeBeauty - nawilżający krem do rąk. To już drugie opakowanie tego kremu, które widzicie w moim denku a już nie zliczę, które opakowanie w ogóle kremów do rąk marki BeBeauty dostępnych w Biedronce. Bardzo dobry i tani krem, na pewno jeszcze po niego sięgnę jak będzie w pobliżu.
Stara Mydlarnia - masło do ciała śliwka i figa. Cudowny produkt, jestem w stanie stwierdzić, że to jedno z lepszych maseł do ciała jakie używałam. Nie muszę przypominać, że ja nie należę do osób lubiących się balsamować, a w tym przypadku było to nawet przyjemne. Bardzo treściwe masło, które szybko i idealnie się wchłaniało nie pozostawiając żadnego tłustego filmu na skórze. Miało również niesamowity zapach, który przypominał mi jakieś perfumy - i za nic w świecie nie mogę sobie przypomnieć ich nazwy :(.
Balea - dezodorant Pink Flame. Przyjemny produkt, który przede wszystkim dobrze odświeżał. Miał bardzo intensywny perfumowany zapach, przypominał mi perfumy Playboy. Popryskany na ciuchy długo się utrzymywał i nie odbarwiał tkanin. Używałam czasami tylko jego zamiast perfum i spisywać się bardzo dobrze.
Regenerum - regeneracyjne serum do rąk. Mówiąc szczerze bardziej używał go mój narzynaczy niż ja, moje dłonie nie potrzebują dużej uwagi. Lecz chciałabym Wam o tym kremie wspomnieć, bo to naprawdę dobry produkt. Szczególnie sprawdzi w bardzo ekstremalnych sytuacjach, gdy skóra dłoni jest mega wysuszona i popękana. Intensywnie regeneruje, odżywia i pielęgnuje suchą, spierzchniętą skórę dłoni. Szybko się wchłania, zapach ma lekko apteczny i tam właśnie najczęściej możemy go kupić.
Regenerum - regeneracyjne serum do włosów. Ten produkt to totalne przeciwieństwo swojego wcześniejszego kolegi. Zachęcona skutecznością kremu do rąk i zniechęcona stanem swoich włosów zdecydowałam się na zakup serum do włosów o pojemności 125 ml, w cenie niemal 20 zł - "trochę dużo". Na dodatek, które ma być stosowane aż od samej nasady włosów, aż po końce - "na pewno nie wystarczy na wiele użyć". W głowie jednak miałam wizję pięknych włosów, więc produkt wylądował pod moi prysznicem. I okazał się totalną klapą, nakładany od nasady, okropnie obciążał włosy i mimo, że były umyte wcale na takie nie wyglądały. Stosowane jako zwykła odżywka jeszcze dawał radę, ale efekt był identyczny jak przy najzwyklejsza odżywka z drogerii, więc po co przepłacać?
Garnier - antyperspirant 5 Protection Skin + Clothes 48h. Spominałam o tym produkcie w jednych z poprzednich ulubieńców - link TUTAJ. Jednak wróciłam w tej chwili do dezodorantów z Rexony, ale nie wykluczam, że kiedyś do niego wrócę.
L`oreal - Elseve, Nutri - Gloss Cristal, szampon upiększający. Jest przeznaczony do włosów długich i pozbawionych blasku, który ma im nadawać owy kryształowy blask i aksamitny dotyk. I naprawdę się polubiliśmy. Miał przezroczystą, perłową konsystencje, która nie obciąża włosów, do tego fajnie oczyszczał i faktycznie nadawał im ładny połysk. Przy tym był wydajny i ma ładny zapach. Jak wspominałam we wstępnie mam chwilowo zakaz kupowania szamponów, ale jak zużyje wszystkie zapasy wrócę do niego.
Lirene - żele pod prysznic, rajski granat, kusząca gruszka. Przyjemne, słodkie, owocowe zapachy, fajnie się pienią i spełniają swoją rolę zgodnie z przeznaczeniem. Kiedyś nakupiłam ich jak wariatka w każdej wersji zapachowej, w Biedronce za jakieś 4 zł za sztukę. Wobec tego, jeszcze na trochę mi starczą. :)
P.S. A jak Wam idzie denkowanie produktów? Mieliście, któryś z moich produktów?
pięknie :*
OdpowiedzUsuńten spray Seboradin mnie ciekawi :))
OdpowiedzUsuńJakie ogromniaste denko ;) Gratulacje ;)
OdpowiedzUsuńgarniera bardzo lubię, a seboradinu jestem ciekawa i nie wykluczam, że go kiedyś nie wypróbuję!
OdpowiedzUsuńSpore denko, gratuluję :) te żele zwłaszcza gruszka mnie kuszą :D
OdpowiedzUsuńLubię te żele pod prysznic od lirene <3
OdpowiedzUsuńLubie zapach tego antyperspirantu :) ja swego czasu też używałam tego szamponu z Loreala ale na razie zrobiłam sobie przerwę. Z Regenerum stosuje tylko pomadkę do ust-jest świetna! A denko pokaźne :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te żele od Lirene :) Pięknie pachną i ładnie się pienią :D
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z Twoich produktów :) Denkowanie idzie mi nieźle ale nie mogę się opamiętać i przestać kupować żele pod prysznic, szczególnie że mam taki duży zapas że szok :D
OdpowiedzUsuńW kwietniu znowu uda mi się chyba uzyskać spore denko ;) Piękne jest to pierwsze zdjęcie, takie soczyste kolory, aż chce się patrzeć i patrzeć :) Nie miałam żadnego z prezentowanych produktów ;)
OdpowiedzUsuńjuz od jakiegos czasu mam smaki na regenerum;)
OdpowiedzUsuńA ja żałuję, że kupiłam Lirene Gruszkę tylko jedną ;)) Garnier teraz używam, ale do końca nie jestem zadowolona...może teraz na Rexone się przerzucę.
OdpowiedzUsuńMiałam w planach kupić regenerum do włosów, ale jednak zrezygnuję, skoro piszesz, że obciąża włosy (a moje się przetłuszczają). Bebeuty to świetna tania marka, miałam żel do mycia twarzy i byłam zadowolona. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAngelinaCosmetics
Spore i bardzo kolorowe denko ;)
OdpowiedzUsuńmam zel ze starej mydlarni o tym samym zapachu co Ty masełko, dla mnie jest idealne i zniwelowało mój poporodowy cellulit
OdpowiedzUsuń:))
Mi ostatio panie w aptece odradzały Regenerum.
OdpowiedzUsuńładne denko, lubię antyperspirant Garniera, ale różową wersję, ma śliczny zapach :)
OdpowiedzUsuńW tym miesiącu w moim denku też zawita Garnier :)
OdpowiedzUsuńRegeneracyjne serum do włosów nie powala składem stąd pewnie ten brak efektu WOW :)
OdpowiedzUsuńPS: Zapraszam 28ego kwietnia na urodzinowe rozdanie
Produkty z Seboradinu mi pomagają :) Regenerum do włosów jest bardzo mało wydajne i nie bardzo pomaga :)
OdpowiedzUsuńSeboradin, Lirenki, Garnier - lubię :D
OdpowiedzUsuńSporo tego u mnie raczej skromnie, ciągle staram się wykończyć zapasy :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne denko. Lubię żele pod prysznic Lirene.
OdpowiedzUsuńJa mam ochotę na więcej produktów Starej Mydlarni, mam ich peeling i różaną mgiełkę do twarzy i jestem zakochana od pierwszego użycia :D
OdpowiedzUsuńObserwuję :D
U mnie regenerum do włosów sprawdziło się świetnie. :D
OdpowiedzUsuńZnam tylko ten różowy szampon Elseve i również go lubię :)
OdpowiedzUsuńSpore denko :o) A krem do rąk BeBeauty także lubię :o)
OdpowiedzUsuńChyba nie miałam ale kilka rzeczy znam :)
OdpowiedzUsuńTe żele z Lirene muszę wypróbować, wąchałam jeden zapach i był śliczny :)
OdpowiedzUsuńCiekawe to Twoje denko. Niestety nic z niego nie znam ;)
OdpowiedzUsuńMocon zaciekawiłaś mnie tym masłem ze Starej Mydlarni, bo uwielbiam tego typu produkty. :D
OdpowiedzUsuńZ seboradiunu z tej serii czesto uzywalam szamponu, byl extra:) mnostwo babyhair wyrosło mi po nim :)
OdpowiedzUsuńżele Lirene bardzo lubię, teraz wykończyłam brzoskwinię
OdpowiedzUsuńNajbardziej zaciekawiłaś mnie tym masełkiem. Próbuję sobie wyobrazić ten zapach, śliwka i jej aromaty niezmiennie kojarzą mi się z jesienią więc chyba na taką porę roku zainwestowałabym w takie masełko :)
OdpowiedzUsuńZ twojego denka miałam dezodorant Balea aczkolwiek z zupełnie innej linii, mój był a w sumie jeszcze trochę go mam więc jest malinowy, ale zapach nawet jak na Balea trochę zbyt sztuczny :)
Kiedyś zachęcona ceną i zapachami zakupiłam żele Lirene, gruszkowy był najlepszy i najszybciej się skończył bo domownicy się do niego podłączyli. Zachęcona twoimi opisami i ostatnią rozdawajką dzięki uprzejmości koleżanki jestem posiadaczką cudownej odżywki i maski do włosów z DM Balea o cudownym waniliowym zapachu oraz czterech niebiańsko-egzotycznie pachnących żeli pod prysznic Balea. ;-)
OdpowiedzUsuńŻele z lirene pachną przecudnie, bardzo je lubię :) Kusi mnie ten seboradin, bo włosy znów mi wypadają...
OdpowiedzUsuńznam tylko krem do rąk z Biedronki oraz antyperspirant z Garniera :) :)
OdpowiedzUsuń