Denko #2.

Dzisiaj w końcu wzięłam się za moją denkową torbę. Dość sporo się tego uzbierało, aż chyba trochę za dużo.Następne produkty już prawie dobijają denka i jakbym się teraz za to nie wzięła to chyba utonęła bym w tych pustych opakowaniach. 



Na pierwszy ogień idzie odżywczy żel pod prysznic od Dove  Purely Pampering z mleczkiem migdałowym i hibiskusem, który ma nam zapewnić wyjątkowe doznania.  Żel pod prysznic to jeden z moich podstawowych produktów za który na pewno nie zapłacę dużo pieniędzy. Wymagam od niego tylko dobrego oczyszczania ciała i przyjemnego zapachu. Lubię wszystkie żele pod prysznic od Dave ale ten jest dla mnie idealny. Konsystencja kremowa dobrze myje ciało, nie wysusza skóry, fajnie się pieni i przede wszystkim przepięknie pachnie. Kupiłam również z tej samej serii balsam do ciała i może już nie jest taki cudowny, ale za jego zapach wybaczam mu wszystko :)). Uwielbiam! :) 
Następny jest orzeźwiający żel od Orginal Source z kolczastym kaktusem i pobudzającą guaraną. Owszem zapach jest przyjemny, tropikalny ale sam żel wysusza skórę i nie jest zbytnio porywający. 


Kolejne dwa żele to "Gwiezdny szlak" oraz "Hawajski ananas" od Balea już parę razy pisałam, że uwielbiam te żele. Przede wszystkich za ich zapachy: "Gwiezdny szlak" miał bardzo delikatny zapach, ale przyjemny.  Za to "Hawajski ananas"  był bardzo intensywny, świetny zapach żelków Haribo :). Ostatnie dwa żele, których się trochę nazbierało w tym denku to Isana z ekstraktem z jedwabiu oraz Wellness Beauty mandaryna i jogurt. Lubię żele od Rossmanna mają fajne zapachy, nie robią mi żadnej krzywdy. Sprawdzają się dość poprawnie, a ich cena nie przekracza 3zł, czyli w sam raz jak na żel. 


Ponownie Balea, tym razem jest to zestaw kokosowy szamponu i odżywki do włosów, do ochrony koloru. Lubiłam ten zestaw jeden z lepszych od Balea. Piękny kokosowy zapach nie duszący, Spotkałam już parę produktów o zapachu kokosa, powąchaniu których człowiek dostawał mdłości tutaj tego nie ma. Szampon nie plątał mi włosów, a odżywka ich nie obciążała i fajnie się sprawdzała (nie czuję gdy rymuję :D ). Drugi zdenkowany szampon to Head Shouders Citrus Fresh do włosów przetłuszczających się. Mój pewniak, mast have do włosów gdy jakiś inny produkt zrobi nam kuku. Miałam już chyba wszystkie warianty, które różnią się tylko zapachem a działanie w dziedzinie łupieżu zawsze było takie same, czyli miażdżące. 


Czas na maskę przeciwdziałającą zniszczeniom włosów od Schwarzkopf Gliss Kur Ultimate Repair. Przyjemna maska o ładnym zapachu, który długo utrzymywał się na włosach. Nie ma powalającego składu, ale dobrze działała na moje włosy więc moge jej to wybaczyć. Pora na olejek do włosów od Avon Advance Techniques. Na opakowaniu opisany jest jako "odżywcza kuracja z marokańskim olejkiem arganowym", nie wiem na którym miejscu w składzie znajduję się olejek arganowy bo nie jestem w stanie już go odczytać, ale bardzo lubiłam ten olejek to jest chyba 3 lub 4 opakowanie. Stosowałam go na jeszcze mokre końce, dzięki czemu się nie puszyły i ładnie skręcały w loki. Ostatnim produktem do włosów jest szampon Alterra. Według producenta jest to łagodny szampon migdały i jojoba przeznaczony do wrażliwej i podrażnionej skóry - że co?! Okropny szampon!! Już dawno, żaden produkt nie zrobił mi takiej krzywdy. Dostałam mega łupieżu, myślałam że się zadrapie, a włosy po umyciu były jednym wielkim kułtunem. NIGDY więcej! 


Pora na coś do ciała na pierwszy ogień idzie krem do ciała owoc granatu i figi do skóry wrażliwej od Isany. Duża pojemność za małą cenę, niezłym składzie i ładnym zapachu. Nie był mega nawilżający, choć szybko się wchłaniał, dość przeciętny produkt. Za to teraz będzie mój ulubieniec od Eveline Extra Soft bioOliwkowy luksusowy krem silnie regenerujący, którego recenzja pojawiła się TUTAJ. Polecam! A teraz największy koszmar Perfecta SPA (o ironio!) masło do ciała pomarańcza i aromat wanilii. Koszmarny chemiczny zapach, parafina na drugim miejscu w składzie. Pozostawiał tłustą powłokę na ciele, próbowałam zużyć go na stopy ale nie mogłam tak katować swoich stóp i został mi prawie cały produkt, który z wielkim zadowoleniem ląduje w świetniku. 


Teraz pora na produkt Pharmaceris pianka głęboko oczyszczająca do twarzy. Był to pierwszy produkt takiego tylu, czyli w formie pianki jaki używałam i muszę przyznać, że był przyjemny. Dość neutralny, delikatny zapach, bardzo wydajny i bardzo dobrze oczyszczał skórę twarzy. Jedną rzeczą, z którą nie mogę się zgodzić to kwestia usuwania makijażu, słabo się do tego sprawdzał. Następny jest żel-peeling do codziennego mycia twarzy od Nivea. Bardzo delikatny, rzeczywiście można go było stosować parę razy dziennie i nie robił krzywdy. Irytowało mnie to, że drobinki w nim zawarte opadały na dno i często zapominałam je rozmieszać i na koniec został mi praktycznie sam żel bez peelingu. Bardzo wydajny, miałam go około roku i tak nie skończyłam do końca, bo zwyczajnie mam go już dość. Miał ładny zapach, był w porządku i na pewno sprawdzi się dla osób z wrażliwą cerą. Luksusowy krem do ciała od Eveline był moim ulubieńcem a teraz pora na bubel. Eveline Fresh & Soft oczyszczający płyn micelarny, bardzo słaby produkt. Więcej informacji o nim znajdziecie TUTAJ.


Kolejny produkt od Isany tym razem jest do żel do golenia dla skóry wrażliwej. Bardzo wydajny żel, który dawał bardzo gęstą pianę i dobrze sprawdzał się do depilacji. Jego regularna cena nie przekracza chyba 10zł a na promocji można go dostać już za parę złotych. Na pewno do niego wrócę. Pora ba zmywacz do paznokci z BeBeauty z olejkiem kokosowym i gliceryną. Dość dobrze zmywał, lecz nie sprawdzał się do czerwonych czy mocniejszych lakierów pozostawiał kolor. Kupiłam go ze względu na pompkę, która wydawała mi się idealnym rozwiązaniem ale niestety bardzo często mi się zacinała i zmywacz w ogóle nie leciał. Nie wygrał z moim ulubionym, zgadnijmy z skąd... oczywiście, że z Isany. Nie wiem co ja dzisiaj z tą Isaną :). No nic, idźmy dalej. Pozostajemy w temacie dłoni ale teraz coś do ich nawilżenia. Eveline ExtraSoft krem-koncentrat do rąk i paznokci, dość przeciętny krem z 5% mocznikiem. Przyjemny zapach, dobrze się wchłaniał. Nie wiem czy kupię go ponowię, nie powalił mnie. 


Heh... 8 dezodorantów! Można sobie pomyśleć, że mam jakieś mega problemy z potliwością ale spoko nie jest tak źle. Miałam pozaczynanych kilka i tak jakoś wszystkie się pokończyły w tym samym czasie ;). Jeżeli chodzi o dezodoranty od Balea używam je bardziej jako perfumy, przepięknie pachną nie brudzą ubrać a ich zapach długo się utrzymuje. 


Następne trzy od Nivea to jak dla mnie średniaki, wszystkie mają takie same działanie różnią się tylko zapachem, który we wszystkich jest przyjemny. Zostawiają mega plamy na ciuchach które nie chcę zejść :(. A ostatni to mój ulubieniec Rexona wszelaka bo miałam już wszystkie i wszystkie sprawdzają się tak samo dobrze. 


Jakieś hurtowe to denko :) Kolejny ulubieniec (jak widać) Ziaja krem nawilżająco, matujący. Kocham, kocham, kocham idealny pod makijaż. Cóż ja mogę jeszcze o nim powiedzieć, poprostu musicie spróbować. Choć wydaje mi się, że wiele z Was go zna. I znowu przeciwstawnie mały koszmarek z Klasyka Kosmetyki Pielęgnacyjnej krem nagietkowy z witaminą E. Kupiłam go w aptece za parę złotych, bo kiedyś wyczytałam, że kosmetyki z nagietkiem są bardzo dobre. Hm... całkiem możliwe, ale ten krem tak śmierci, że po aplikacji muszę go zaraz zmyć bo nie mogę znieść tego smrodu serio! :|


Teraz BRAVA dla mnie, nie zabrakło i kolorówki. Zaczynamy od podkładu od Rimmela Wake Me Up. Jest to podkład rozświetlający, mój jest (był) w kolorze 100 Ivory. Sama nie wiem czy lubię, czy nie lubię tego podkładu. Chyba lubię bo kupiłam sobie następną sztukę. Chyba nie lubię bo nawet go jeszcze nie otworzyłam i zalega na dnie szuflady. Dość specyficzny podkład, ma małe krycie ale rzeczywiście ładnie rozświetla twarz. Kolejny to korektor z Maybelline Affinitone nr 02 natural. Idealnie kryje moje studnie pod oczami, pozatym świetnie się sprawdza jako baza pod cienie - mam następny. Polecam! :) Pora na zabłąkaną maskarę od Rimmela Scandaleyes, dziwna sprawa z tym tuszem nie wiem skąd go mam i ile go mam. Nie jest zaschnięty ale nie będę go używać może leży już z 2 lata i wszystkie rzęsy mi po nim wypadną. Jego co mogę powiedzieć efektowne opakowanie i wielka szczota! Równie wielką szczotę ma następna maskara od Essence Get Big Lashes. Bałam się tej szczoty ale nie było tak źle bardzo pogrubiała rzęsy ale i trochę je sklejała. Następna maskara to Catrice Volume Plus i powinna być pogrubiająco-wydłużająca i rzeczywiście taka była. Jak ją jeszcze znajdę to kupię z przyjemnością. No i ostatnia znana i lubiana i polecana Lovely Curling Pump Up. Fajna szczotka, może nie pogrubia jakoś bardzo ale fajnie rozdziela i wydłuża rzęsy. 


Uff.... udało się! Myślałam, że tego nie przeskoczę. Dajcie znać czy mieliście jakieś z tych produktów i jak sprawdziły się u Was. Serdecznie zapraszam do komentowania! :)

Udostępnij ten post

19 komentarzy :

  1. Masa pustych opakowań! Podziwiam, ja nie potrafię trzymać pustych opakowań ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uzbierało się troszkę tego :)
    Uwielbiam żele z Dove!

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Spore denko ;) Bardzo lubię żele pod prysznic z Dove, masła z Perfecty i to z Isany (tyle że w wersji kakaowej) oraz tusz z Lovely ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejciu ile pustaków !! Ileż Ty to zbierałaś :o

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnóstwo kosmetyków Ci się pokończyło, kilka z nich znam, głównie te dostępne w Rossmannie jak np. krem z Isany, który zużywa się wieki ze względu na jego pojemność :D Miałam kiedyś też ten tusz z Lovely w żółtym opakowaniu, niezły był :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ale nazbieralas:) i widze tu kilku moich ulubiencow:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie ogromne denko!! Nie miałam żadnego z tych produktów. Jedynie odżywkę czarną z Gliss Kura ale w sprayu. Również była ok :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałam kupić Original Source ale skoro przesusza to nie kupię :( A tą piankę z Isany też mam ale morelową i super się sprawdza :)

    OdpowiedzUsuń
  9. u mnie rimmel wake me up to ulubieniec;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię ten żel do golenia z Isany i masło do ciała, ale w tej wersji zapachowej z granatem jeszcze nie miałam. Miałam to kakaowe. Maskary z Essence i Lovely nie sprawdziły się umnie

    OdpowiedzUsuń
  11. wow jak dużo tego, żele z Balea bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne zdjęcia i duże denko! Kilka rzeczy sobie nawet upatrzyłam! Również lubię żele Balea:) Obserwuję:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Denko naprawdę spore ;) miałam tylko tusz z Lovely i żel do golenia z Isany oba kosmetyki się u mnie dobrze sprawdziły i na pewno do nich wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Niezłe denko- gratuluję ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Denka i nowości- to najbardziej kocham :D No więc od początku...żele z Dove bardzo lubię, są gęste i zazwyczaj mają właściwości pielęgnacyjne. Dla mnie dobry żel, również- ma być niedrogi i dobrze oczyszczać :) Z OS miałam tylko jeden żel, jak dla mnie był zbyt wodnisty więc pewnie się już więcej na nie nie skuszę. Z Balei za to miałam już kilka sztuk, zawsze chętnie do nich wracam. Wellness Beauty i Isana również często gości pod moim prysznicem :) Bardzo lubię szampony z Balei, ale na wersję kokosową nie zdecyduje się nigdy- a fuuuuuj :D Nie znoszę kokosu! Z head&shoulders miałam tylko jeden szampon, który szału nie robił, a był drogi :) Szampony z Alterry znam i często do nich wracam, są tanie i przyzwoite. Narobiłaś mi chrapki na ten krem z Isany, miałam go zamiar kiedyś kupić w celu kremowania włosów...i tak mi ciągle schodzi :D Z Twoich innych pustaków znam Isanę, zmywacz z Bebeauty i ochraniacze z Nivea- wszystko fajne, ale czasem się nudzi więc staram sobie znajdywać zastępników :) Z kolorówki miałam tylko tusz z Essence, który jak dla mnie nie robił szału no i oczywiście mascarę z Lovely, która jest moim numerem 1! Uwielbiam efekt jaki pozostawia na moich rzęsach :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mega bogate denko a opisy rzetelne. Aż mam ochotę wyjąć kartkę i notować co warto kupić.
    Miałam dotąd dokładnie ten sam żel pod prysznic Isany jasno różowy. Sympatyczna seria o rozmaitych nutach zapachowych. Da się lubić.

    OdpowiedzUsuń

LEOKADjA © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony przez Blokotka