Kilka dni temu dotarł do mnie nowy zapas wosków z Yankee Candle. Nie miałam w planach robienia postu w tej kwestii, ponieważ nie jestem woskową ekspertką. Zwyczajnie od czasu do czasu zamawiam większość ilość, zazwyczaj jest to w trakcie jesieni i przeważnie są to same, moje ulubione zapachy. Nie jestem również dobra w opisywaniu zapachów, ale zamówiłam ich tym razem całkiem sporo więc pomyślałam, że może chociaż tak szybko Wam o nich wspomnę. Jak jesteście ciekawi jakie są moje ulubione zapachy, to zapraszam do dalszej części.
Pierwszy raz zdecydowałam się na zakup zapachów "zimowych", z myślą o odpaleniu ich podczas świąt. Oba woski, czyli Sparkling Snow i Winter Glow, czuć dość słabo przez opakowanie. Mam nadzieje, że podczas palenia zapach będzie intensywniejszy. Jeżeli miałabym już teraz wybrać, bardziej podoba mi się Sparkling Snow, jednak zobaczymy jak się będą spisywać później.
Zapach Amber Moon, to z tego co kojarzę wosk wypuszczany specjalnie w okresie Halloween, już go wypaliłam i zbytnio mnie nie zachwycił. Dosyć słodki, ale delikatny zapach. Nie kupię go ponownie. Serengeti Sunset, to jeden z nowych propozycji marki Yankee Candle i podobnie jak w przypadku poprzednika, zapach jest delikatny, ale o wiele ciekawszy. Cytrusowy, a zarazem lekko słodki - przyjemny.
Lake Sunset to jeden z ulubieńców. Miałam kilka razy i lubię do niego wracać. Słodko-drzewny, nie nachalny zapach. Pink Sands to podobna propozycja, tylko z nutką cytrusową. Natomiast Honey Blossom, to dopiero kozak. Chyba jeden z najbardziej intensywnych zapachów jakie kiedykolwiek miałam. Minimalna ilość wosku w kominków wystarczy, żeby w całym domu pachniało słodkimi kwiatami i piżmem. Ładny zapach, jednak trzeba uważać, bo aż może zemdlić. Ostrzegam i polecam.
Soft Blanket to dotychczas mój niekwestionowany numer jeden. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. :) Jestem uzależniona i jest to jedyny zapach, na który pokusiłabym się w pełnowymiarowej, dużej świeczce. Marzy mi się (może przeczyta to mikołaj! :P). Następny wosk to chęć sprawdzenia, z jakim zapachem może mi się kojarzyć, nadchodzący wielkimi krokami ten jednen z najważniejszych dni w życiu. Mowa oczywiście o Wedding Day i powiem Wam, że coś w nim jest. Zapach nie jest oczywisty, ale delikatny, elegancji i może kojarzyć się z tym szczególnym czasem.
Kolejne trzy propozycje to jedne z najbardziej popularnych i lubianych wosków. Clean Cotton, który ma wielu zwolenników, do których i mnie można zaliczyć. Baby Powder lubię, ale może być dla niektórych duszący. Shea Butter, zamówiłam pierwszy raz i trochę się rozczarowałam. Jeszcze go nie paliłam, więc całkiem go jeszcze nie skreślam, ale spodziewałam się chyba czegoś innego. Lubię masło shea w kosmetykach, a jakoś ten zapach mi go nie przypomina.
Natomiast ostatnia trójka choć czarna, to wcale nie najgorsza. Wręcz przeciwnie! Wielu osobom czarne woski kojarzą się z mężczyzną i coś w tym jest. W Midsummers Night dobrze wyczuwam piżmo i kojarzy mi się ten zapach z kadzidełkami, które kilka lat temu często paliłam. Black Coconut najbardziej wyczuwam drzewo cedrowe i kojarzą mi z jakimś męskim zapachem. Natomiast Kilimanjaro Stars, to ideał!! Umarłam!! Kupiłam pierwszy raz i żałuję, że tak późno się zdecydowałam. Nie wiem, czy nie wyprze Soft Blanket z pierwszego miejsca. Cudowny! Jeżeli wiecie, czy istnieją jakieś męski perfumy o tym zapachu to dajcie mi koniczynie znać! Mój narzeczony dostał by od mikołaja w tym roku największy flakon jaki tylko istnieje z jego zawartością. Przepiękny!
A jakie są Wasze ulubione woski? Ja mam kilka swoich ulubionych, jednak nie da się ukryć, że nie jestem ekspertką i woskowym świrem.
Ja uwielbiam Clean Cotton, zamówiłam sobie teraz kilka wosków, będę testować i na pewno je opiszę :)
OdpowiedzUsuńIle cudeniek :)
OdpowiedzUsuńkilka zapaszków znam i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu chciałam Amber moon ;) Soft Blanket to koszmar ;P
OdpowiedzUsuńSporo dobroci nazbierałaś:)
OdpowiedzUsuńJednym z moich ulubionych wosków YC jest Black Plum Blossom ;)
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam swoją przygodę z woskami Yankee Candle. Mam dwa zapachy Shea Butter i Tarte Tatin. Póki co wypróbowałam tylko Shea Butter i mam mieszane odczucia. Z jednej strony przyjemny, a z drugiej to chyba jednak nie dla mnie zapach. Nie moja bajka. Za to Tarte Tatin w opakowaniu pachnie już cudnie i jestem dobrej myśli co do zapachu z kominka. Mam nadzieję, że nie rozczaruję się :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)