Ostatni post z serii JESTEM NA NIE pojawił się w grudniu (LINK), więc chyba z tymi nietrafionymi produktami nie jest tak źle. Jednak po upływie kilku meisiecy przyszła pora na kolejną trójkę moich bubli. I niestety będzie to pierwszy raz kiedy powiem coś nie dobrego na produkty marki Balea. Wiedzie, że je uwielbiam, często pojawiają się w moich ulubieńcach, ale niestety przyszła pora i na niektóre z nich trochę ponarzekać. Jeżeli jesteście ciekawi czym zaszły mi za skórę, zapraszam dalej.
Bioderma - Sebium, antybakteryjny żel do mycia twarzy.
Żel przeznaczony do codziennego oczyszczania skóry tłustej, trądzikowej i mieszanej. Ma normalizować ilość wydzielanego sebum, zapobiegać zatykaniu porów, pomagać niwelować krostki i zaskórniki. Do pełnego szczęścia oczyszczać skórę, usuwać makijaż, redukować nadmierny łojotok i działać antybakteryjnie. Producent dużo obiecuje, jednak po użyciu tego żelu nie zauważyłam nic. Od początku nie robiłam sobie nadziei, że pomoże mi pozbyć się zaskórników, ale myślałam, że choć dobrze spisze się przy oczyszczaniu twarzy i zmywania makijażu. Niestety nawet z tym nie dawał sobie rady. Produkt nie zawiera mydła co jest jakąś zaletą dla produktu do twarzy. Jednak po umyciu nim twarzy podkład nie mówiąc już o maskarze, dalej były tam gdzie je nałożyłam kilka godzin temu. Nie podrażnił mnie, ani nie zapchał, jednakże nie widzę sensu jego dalszego stosowania.
Balea - krem do rąk o zapachu truskawkowym.
Lubię stosować kremy do rąk, ale często o nich zapominam. Gdy zobaczyłam ten krem od razu pomyślałam, że będzie to świetne rozwiązanie na toaletkę, ze względu na jego opakowanie. Wygodna, ładna buteleczka z pompką, którą zawsze będę miała pod ręką i na widoku. Do tej pory wszystkie kremy do rąk od Balea mi się sprawdzały, więc i ten wylądował w koszyku. A tym razem niestety się rozczarowałam. Krem ma bardzo rzadką konsystencję, zapach dosyć ładny ale zalatuje chemią, bardzo długo się wchłania, a nawilżenie jakie daje jest zerowe. Jest niedrogi, ale ze względu na to nie wybaczam mu tego, że jest taki beznadziejny.
Balea - spray do ciała Tropical Sunshine.
Długo szukałam tego produktu w drogerii i jak tylko go zobaczyłam od razu poleciałam do kasy. Po przyjściu do domu od razu poszedł w ruch. I co? Beznadzieja! Zapach dosyć ładny, ale po 3 pryśnięciach taki duszący, że nie mogę oddychać jak koło siebie stoję. :D Fakt bardzo szybko się ulatnia, ale później zapach robi się nieznośnie słodki. Jednak jego najgorszą wadą jest tego konsystencja, w buteleczce wydaje się, że jest to zwykła woda a na ciele niezwykle się lepi. Nie wyobrażam sobie, się nim wypryskać zwłaszcza w ciepły dzień bo chyba bym zwariowała od tego klejenia. Nie, nie, nie...! Używam go jako odświeżacza w łazience, gdzie sprawdza się świetnie!
P.S. A Wy trafiliście ostatnio na jakieś buble?
Nie widziałam tego kremu do rąk o zapachu truskawkowym. :(
OdpowiedzUsuńto słabo :/
OdpowiedzUsuńKremy do rąk Balea się u mnie również nie sprawdzają ;)
OdpowiedzUsuńA miałam kupować ten żel Biodermy :)
OdpowiedzUsuńJa lubiłam ten żel z Biodermy :)
OdpowiedzUsuńO kurcze ja z ziaji kupilam mgielke do ciala i efekt ten sam :/
OdpowiedzUsuńNa szczęście ostatnio nie natrafiła na buble ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam do czynienia z żadnym z tych produktów :-) będę miała na uwadze, że nie sprawdzają się najlepiej :-)
OdpowiedzUsuńJa z Biodermy mam krem nawilżający do twarzy i płyn micelarny i są świetne, natomiast z Balea też mam krem do rąk ale z olejem migdałowym i dosyć szybko się wchłania. Jeśli chodzi o buble to kilka się znalazło np krem CC z Bielendy :)
OdpowiedzUsuńBiodermy nie znam. A Baleę miałam w innych wersjach zapachowych - krem jagodowy a dezodorant nektarynka i kokos i moje zdanie o nich jest bardzo podobne.
OdpowiedzUsuńz Balea jeszcze nic nie miałam...ale będę pamiętać że to bubelki, natomiast z Biodermy miałam tylko płyn Sensibio oraz dla dzieci Atoderm i sobie je chwale :)
OdpowiedzUsuńNie używam kosmetyków antybakteryjnych do twarzy, bo ostatnio wywołują one u mnie efekt odwrotny od zamierzonego.
OdpowiedzUsuńTa mgiełka wyglądała kusząco, ale nie lubię klejacych produktów i już mnie nie kusi.
OdpowiedzUsuńOstatnio trafiłam na bubel, całe szczęście tani bo za 2,50 :D:D żel z olejkiem pod prysznic Isana z gruszką :)
OdpowiedzUsuńBalea ma piękne opakowania, ale to jednak za mało...
OdpowiedzUsuńOstatni bubel kolagenowa maseczka Etre Belle. Dostałam czerwonych plam na twarzy. Następnym razem będę omijać szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńO kurcze! ;) Zszokowałaś mnie ;) bo mnie zachęciły... ale skoro nie polecasz to będę się trzymać z daleka ;P
OdpowiedzUsuńBalea zawsze kusi mnie zapachami, ale miałam tylko jeden zapachowy duet, który szybko znużył mnie swoją wonią.
OdpowiedzUsuńNigdy nie próbowałam tych produktów. Dzięki Tobie dopiero poznaję kosmetyki firmy Balea :)
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych kosmetyków nie miałam :)
OdpowiedzUsuńAkurat tych nie znam. I dobrze ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej firmie... I od razu takie niemiłe słowa :P
OdpowiedzUsuńAle czasami się zdarza, że nawet nasze ulubione firmy kosmetyczne wyprodukują coś beznadziejnego... takie życie.
Mimo to, zamierzam wypróbować te kosmetyki. Ja wszystkie zakupy kosmetyczne robię w Rossmannie, a tych produktów nigdy tam nie widziałam. Gdzie ty je kupujesz? :)
http://sweet-crocodile.blogspot.com/
Miło mi Cię poinformować, że zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Szczegóły u mnie na blogu, ale nic na siłę;)
OdpowiedzUsuńA pokładałam nadzieje w tej mgiełce
OdpowiedzUsuńNajbardziej wizualnie spodobał mi się krem do rąk- kompozycja zapachowa też jest kusząca. Szkoda, że się nie sprawdził i okazał się niewypałem
OdpowiedzUsuń